Zielona Góra ma w swojej historii szczególny element, jakim są winiarskie dzieje. Warto tu wspomnieć o antycznej legendzie, mówiącej, że po zamordowaniu Bachusa bogini Atena Pallas jego krwią pokropiła tereny przyszłych regionów winiarskich, a jedna z tych kropli spadła na Zieloną Górę, co zapoczątkowało tradycję winiarską na tym terenie.
Według przekazu ustnego pierwsze winnice powstały w rejonie Zielonej Góry ok. 1150 roku. Jednak pierwsze udokumentowane historycznie informacje o zielonogórskich winnicach pochodzą z 1314 roku. Założyli je flamandzcy osadnicy, którzy przyjechali nad Odrę przywożąc ze sobą sadzonki oraz umiejętność zakładania i prowadzenia plantacji.
Szczególnie pomyślna dla zielonogórskich uprawy winorośli była II połowa XV wieku. Złożyły się na to łagodne zimy i działania piastowskiego księcia Henryka IX, który sprzyjał zielonogórskim winnicom. Po wymarznięciu winnych krzewów w 1453 roku odnowił uprawy, sprowadzając z zagranicy nowe sadzonki.
W 1800 roku ogólny obszar winnic w Zielonej Górze wynosił 2800 mórg magdeburskich (715 ha). W powiecie Zielona Góra znajdowało się wtedy około 1400-1500 ha winnic. Właściciele plantacji nadawali Zielonej Górze specyficzny klimat, odciskali swoje piętno na życiu miasta, jego tradycjach i obyczajach. To właśnie drobni przedsiębiorcy wywalczyli możliwość sprzedaży swoich win wytworzonych zaraz po zbiorach w przydomowych winiarniach. Dawniej wystarczyło mieć winnicę, wino i wywiesić na budynku specjalny wieniec informujący o działającej w tym miejscu winiarni.
Zielona Góra wielkimi literami wpisała się w dzieje europejskiego winiarstwa. W okresie industrializacji powstało siedem znaczących wytwórni win, w tym słynne zakłady Gremplera, gdzie rozpoczęto produkcję pierwszego w Niemczech wina musującego. Produkty Gremplera były nagradzane na licznych światowych wystawach. Na bazie tej fabryki powstała po 1945 roku Lubuska Wytwórnia Win, która w 1999 roku uległa likwidacji.
Na początku XX wieku rozpoczął się upadek zielonogórskich winnic. Bardziej opłacało się pracować w fabrykach niż uprawiać winorośl. Tylko nieliczne winnice przetrwały II wojnę światową. Intensywny rozwój miasta wymusił ich likwidację, a marnej jakości wina nie wytrzymały konkurencji w latach 90. Ponadto dzięki lepszej komunikacji do miasta bez problemu docierały wina z całej Europy.
Dziś zielonogórscy winiarze próbują odtworzyć dawną tradycję miasta i regionu. Między Łazem, a Zaborem powstała 35 hektarowa, największa w Polsce winnica samorządowa. To tereny, na których winorośl uprawia się od setek lat.